Kwiecień 2025
Demeter z Marcjanopolis – gdy starożytność spotyka Wielkanoc
Wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca, przyroda budzi się do życia – nie inaczej było dwa tysiące lat temu, kiedy mieszkańcy Marcjanopolis patrzyli w niebo z nadzieją na obfite plony i łaskę bogów. W ich świecie to Demeter, bogini urodzaju i ziemi żywicielki, uosabiała wszystko, co najpiękniejsze w odradzającej się naturze.
Monety bite w tym mezyjskim mieście były ikonami nadziei, małymi talizmanami obfitości. Rewersy tych monet często ukazują postać Demeter – z pochodnią w jednej ręce i wieńcem z kłosów zboża w drugiej. Czasem w jej dłoniach pojawia się róg obfitości lub modios – kosz pełen ziarna.
To nie przypadek, że właśnie te atrybuty dziś poruszają nas szczególnie mocno. Pochodnia, rozświetlająca ciemność zimy, może być odczytana jako metafora duchowego przebudzenia, kłosy zboża zaś – odwieczny symbol życia i jego odradzania – stają się paralelą do chrześcijańskiego symbolu Wielkanocnego zmartwychwstania.
Warto zatrzymać się na chwilę przy tym niezwykłym zderzeniu światów. Oto w jednym niewielkim krążku brązu sprzed dwóch tysięcy lat spotykają się: pogańska bogini plonów, wiosenna radość życia i wielkanocna nadzieja, która – choć młodsza o kilka stuleci – mówi do nas tym samym językiem: językiem odnowy, światła i zwycięstwa życia nad śmiercią.
Czyż nie jest czymś poruszającym, że antyczna moneta z Marcjanopolis – zapomnianego miasta w dzisiejszej Bułgarii – może być dziś dla nas czymś więcej niż zabytkiem? Może być symbolem uniwersalnej tęsknoty człowieka za cyklicznym cudem odrodzenia.
Tak jak ziemia budzi się z zimowego snu, a Demeter przynosi ziarno życia, tak i Wielkanoc niesie światło po ciemności, nowe po starym, nadzieję po zwątpieniu.
Życzymy Wam wspaniałej, pięknej wiosny i jeszcze piękniejszych Świąt Wielkanocnych!
Grafika Demeter pochodzi ze strony: https://pl.freepik.com/
Marzec 2025
Caracalla – cesarz legionistów czy bezwzględny tyran?
Czy Karakalla był okrutnym despotą, jak przedstawiają go starożytni historycy , czy może silnym władcą, który potrafił zdobyć lojalność swoich żołnierzy? Dlaczego legionistów darzył szacunkiem , a mieszkańców Aleksandrii skazał na rzeź? I skąd w ogóle wzięło się jego słynne przezwisko – którego w jego obecności nikt nie odważyłby się użyć?
Wraz z premierą Gladiatora II Ridleya Scotta postać Karakalli może ponownie wzbudzić zainteresowanie widzów. Ale czy hollywoodzka wizja antycznego Rzymu oddaje rzeczywistość? Warto spojrzeć na autentyczne źródła – na przykład monety , które ukazują cesarza takim, jakim chciał być zapamiętany.
Moneta z Trajanopolis – wizerunek zwycięzcy
Prezentowana przez nas w marcu brązowa moneta Karakalli (198–217) to doskonały przykład cesarskiej propagandy. Na awersie widzimy portret cesarza z legendą AYT K M AYRH ANTWNEINOC – Imperator Cezar Marek Aureliusz Antoninus. Ale dlaczego nie „Caracalla”? Bo to tylko przezwisko, nadane mu później od nazwy galijskiego płaszcza, który nosił. W oficjalnych dokumentach i inskrypcjach był Antoninusem – i tak należało go tytułować.
Rewers monety przedstawia cesarza w stroju wojskowym , z berłem i parazonium w rękach. Obok niego znajduje się trofeum wojenne , u jego stóp leży pokonany jeniec w frygijskiej czapce , a obok niego siedzi kobieta – symbol ujarzmionego narodu. To obraz zwycięskiego władcy, który nie pozostawia wątpliwości co do siły cesarza. Ale czy rzeczywiście był tak niezwyciężony, jak chciał to ukazać?
Karakalla – brutalny tyran czy cesarz, który wiedział, jak rządzić?
Nie można zaprzeczyć, że Karakalla miał skłonność do przemocy – wystarczy wspomnieć rzeź w Aleksandrii. Ale jednocześnie był cesarzem, którego armia kochała. Podwyższył żołd legionistom, spędzał czas w obozach wojskowych , rozmawiał z żołnierzami jak równy z równym. To jego wsparcie wojskowe pozwoliło mu utrzymać władzę i przetrwać kolejne spiski. Czy w takim razie był jedynie bezlitosnym władcą, czy może po prostu rozumiał realia rzymskiej polityki?
Jego największą reformą było Edictum Caracallae z 212 roku , które nadało obywatelstwo wszystkim wolnym mieszkańcom imperium. Dlaczego to zrobił? Czy kierowała nim chęć integracji imperium , czy raczej chłodna kalkulacja – skoro więcej obywateli oznaczało większe wpływy z podatków?
Historia lepsza niż film?
Gladiator II przyciągał tłumy widzów do kin , a teraz wszedł na ekrany naszych telewizorów. Oglądając ten film, zastanówmy się – czy fikcja filmowa może równać się z prawdziwą historią? Monety, takie jak ta z Trajanopolis , są autentycznym świadectwem epoki – bez reżyserskich fantazji , ale z rzeczywistymi dowodami na to, jak Karakalla chciał być postrzegany.
A Ty? Wierzysz w filmową wizję Rzymu , czy wolisz odkrywać prawdziwą historię?
Luty 2025
Darzalas – tajemniczy, zapomniany bóg Dionysopolis na rzymskich monetach
Czy możliwe, że istnieją bóstwa, o których wiemy niemal wyłącznie dzięki monetom? Darzalas jest tego doskonałym przykładem! To lokalny opiekun Dionysopolis (dzisiejszy Bałczik w Bułgarii ), którego kult, choć nigdy nie zyskał ogólnorzymskiego znaczenia, odgrywał kluczową rolę w religijnym życiu miasta. Co sprawiło, że właśnie jego wizerunek trafił na monety?
Darzalas przedstawiany był jako młodzieniec o silnej postawie – czy oznaczało to, że utożsamiano go z młodością i siłą? Być może. Wiele wskazuje też na jego związek z płodnością i rolnictwem . Na niektórych emisjach pojawia się w towarzystwie symboli ziemi i obfitości, co sugeruje, że mógł być patronem dostatku i urodzaju. Czy mieszkańcy Dionysopolis modlili się do niego o dobre plony?
Jego kult najpewniej sięgał korzeniami lokalnych tradycji trackich, a z czasem został włączony do religijnego pejzażu miasta, gdzie funkcjonował obok potężniejszego i bardziej znanego Dionizosa . Być może widziano w nim także pewne cechy Heraklesa – symbolu siły i ochrony. Czy rzeczywiście pełnił rolę obrońcy miasta i jego mieszkańców? W przypadku Dionysopolis bóstwem „najbardziej opiekuńczym” był - rzecz jasna - sam Dionizos!
Dzięki numizmatyce mamy nie tylko imię tego bóstwa, ale także jego wyobrażenie – to jedna z niewielu pozostałości po Darzalasie, który zniknął z historii wraz ze zmieniającymi się epokami . Czy gdyby nie monety, pamięć o nim zostałaby całkowicie zatarta? Jego wizerunek do dziś fascynuje badaczy, a każda znaleziona moneta przypomina nam o tajemniczym bogu, który niegdyś czuwał nad Dionysopolis . Monet z takim przedstawieniem jest nadzwyczaj mało. Znamy Darzalasa z nielicznych emisji bitych za Antonina Piusa oraz za krótkiego panowania Gety.
Styczeń 2025
Moneta miesiąca I
W świecie starożytnych monet motyw Trzech Gracji jest niczym ikona – znany, powtarzany, ale w każdym miejscu opowiadany na swój sposób. Trajanopolis, niewielkie miasto w Tracji, potrafiło jednak uczynić ten klasyczny temat wyjątkowym. Tutaj Trzy Gracje – uosobienie piękna, harmonii i wdzięku – nabierają życia w sposób, który wyróżnia je spośród innych przedstawień.
Na monetach z Trajanopolis widzimy te trzy kobiece postacie splecione ramionami w niemal tanecznym uścisku. To nie tylko alegoria estetyki – to opowieść o jedności i równowadze, która była bliska sercom mieszkańców miasta. W tle tego rzeźbiarskiego przedstawienia często pojawiają się dodatkowe elementy, takie jak thymiateriony – naczynia ofiarne. Ich obecność podkreśla religijny wymiar tej sceny, łącząc piękno ciała z duchową harmonią.
Dlaczego Trzy Gracje? Te mityczne córki Zeusa – Aglaia, Eufrosyne i Taleja – nie były tylko ozdobą sztuki. Symbolizowały wartości, które Rzymianie cenili i propagowali: wdzięk, hojność i radość życia. W Trajanopolis, gdzie lokalne tradycje mieszały się z rzymską kulturą, te ideały zyskały wyjątkowe miejsce.
Przedstawienie Gracji w formie niemal rzeźbiarskiej na monetach mogło być także sposobem na podkreślenie aspiracji miasta – jako ośrodka harmonii i piękna, jednocześnie wiernego tradycjom i otwartego na nowe wpływy.
Monety z Trajanopolis są więc nie tylko środkiem płatniczym, ale także małym dziełem sztuki, opowiadającym historię o tym, co mieszkańcy tego miasta uważali za najważniejsze. Patrząc na te wizerunki, można niemal usłyszeć echo ich przesłania: piękno jest ponadczasowe, a harmonia – niezastąpiona.
Dlaczego Wam chcemy przybliżyć ten motyw akurat w styczniu?
Motyw Trzech Gracji przypomina, że nawet w dzisiejszym, zabieganym świecie, warto na chwilę zatrzymać się, by docenić to, co nas otacza, zharmonizować swoje myśli i działania oraz z wdzięcznością spojrzeć na przeszłość i przyszłość. Niech Nowy Rok będzie dla nas okazją do celebrowania tych ponadczasowych wartości w naszych codziennych życiach.
Niech w nadchodzącym roku piękno (Aglaia) wypełnia każdą chwilę Waszego życia – piękno prostych momentów, bliskości z innymi i otaczającego świata.
Niech harmonia (Eufrosyne) stanie się Waszym przewodnikiem – równowaga między pracą a odpoczynkiem, sercem a rozumem, marzeniami a rzeczywistością.
Niech wdzięk (Taleja) towarzyszy Wam w każdym działaniu – wdzięk w relacjach, życzliwość wobec siebie i innych, a także umiejętność dostrzegania dobra w każdej sytuacji.
Tak jak Trzy Gracje splecione ramionami uosabiają jedność, radość i harmonię, niech te wartości wypełnią Wasz rok 2025, niosąc ze sobą szczęście, spokój i spełnienie.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Grudzień 2024
Moneta Miesiąca XII
Za oknem szaro i ponuro. Dzień jest krótki, szybko zmierza ku schyłkowi.
Dlatego też chcemy Wam pokazać w tym miesiącu monetę, bitą w mezyjskim pięknym rzymskim mieście Nikopolis ad Istrum, z przedstawieniem Erosa – Thanatosa. Druga moneta pochodzi z Marcjanopolis – to też było piękne miasto rzymskie.
Większość ludzi słyszała o Erosie. Prawda? Ale (raczej) mało kto wie, kim był Thanatos.
Eros to dla starożytnych personifikacja miłości, życia, twórczej siły.
Thanatos był jego przeciwieństwem. Był personifikacją śmierci i siłą destrukcyjną.
Uznawany za instynkt śmierci, który wiąże się z agresją, destrukcją, dążeniem do zakończenia życia i powrotu do stanu nieświadomości. O rany! Nieźle!
Na monecie pokazany jest jako uskrzydlony młodzieniec trzymający zgaszoną pochodnię , zwróconą ku dołowi.
Tak pokazywana pochodnia symbolizowała wygaszanie życia i koniec egzystencji. Skrzydła miały przypominać o łatwości przemieszczania się Thanatosa między światem żywych i umarłych. Gdy tylko wyczuł, że gdzieś ktoś umiera, natychmiast tam leciał.
Po co? To on (wg starożytnych Greków) „filetował” duszę od ciała. Brrr!
Jako ciekawostkę Wam sprzedamy, że niekiedy w sztuce Thanatos miał na głowie wieniec z liści i kwiatów maku. Również mak miał u starożytnych powiązanie ze śmiercią, jako że służył on jako środek nasenny, zdejmujący ból – człowiek rozpływał się w nicość. Dodajmy, że bratem Thanatosa był Hypnos – bóg snu.
Ale o czym my tu… Skąd możemy znać naszego bohatera miesiąca – Thanatosa?
Otóż możemy go znać z obrazu Jacka Malczewskiego. Obraz jest naprawdę niesamowity.
Sielski widok, wiosenna atmosfera, kwitnące bzy i żonkile – niemal czuć zapach bzów. I dwie postaci: jedna w czerwonej zwiewnej sukni idzie w kierunku drugiej postaci w otwartym oknie. Problem w tym, że ta osoba w oknie jest ewidentnie martwa.
Osoba w zwiewnej sukni okazuje się być starożytną personifikacją śmierci – Thanatosem.
W filmografii spotykamy przewodników do świata zmarłych : przyjmują różne postacie.
Często są to młodzieńcy, tak jak ten nasz na monecie.
A zatem Thanatos nie powinien być nam całkowicie obcy.
A jeśli był, to go dziś Wam przedstawiliśmy na rzymskiej monecie prowincjonalnej z Nikopolis ad Istrum i z Marcjanopolis! Z naszych ulubionych miast, bijących monety mezyjskie (też nasze ulubione!)
Może niech ten grudzień będzie bodźcem do naszej refleksji nad egzystencją, przemijaniem i rolą śmierci w naszym życiu.
Współczesna kultura, sztuka i nauka próbują oswajać ten temat. My też.
Listopad 2024
Moneta miesiąca XI
Na co warto zwrócić uwagę w tym miesiącu? Naszą uwagę przyciąga wyjątkowy przedmiot — tyrs (thyrsus, thyrsos) . Spójrzcie na rewersy prezentowanych monet, które wszystkie zostały wybite w mezyjskiej mennicy Dionysopolis .
Skąd pochodzi nazwa tej mennicy? Oczywiście od samego Dionizosa! Tego boga chyba nikomu nie trzeba przedstawiać — powszechnie znany jest jako bóg wina.
Ale to nie jedyna jego rola! Dionizos opiekował się winną latoroślą, która w starożytności miała ogromne znaczenie. Warto się zastanowić, dlaczego Grecy, a później Rzymianie, obdarzyli winorośl boskim opiekunem. Dionizos nie był bowiem byle kim — to jedno z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych bóstw mitologicznych.
W starożytnym świecie wino i winorośl zajmowały wyjątkowe miejsce. Wino nie było tylko napojem, jak dziś. Było cennym produktem, symbolem bogactwa i dobrobytu. Ale wracając do naszego głównego tematu — tyrsu . Na monetach z Dionysopolis często widzimy postać Dionizosa lub jego atrybuty, a jednym z nich jest właśnie tyrs.
Czym jest tyrs? W najprostszym ujęciu to drzewce zwieńczone szyszką. W szerszym kontekście — symboliczna laska, długa drewniana tyczka zakończona szyszką, najczęściej piniową lub jodłową. Grecy widzieli w tyrsie symbol życia, odrodzenia i nieśmiertelności roślinnej . Winorośl, która co roku odżywała, przynosiła ludziom to, czego potrzebowali — winne grona, z których powstawało wino. Wino było produktem luksusowym, symbolem bogactwa, sławy, radości i obfitości .
Tyrs, spleciony z różnych elementów — drewnianego kija, szyszki piniowej i pnącej się winorośli — był przesycony głęboką symboliką. Nic dziwnego, że często pojawiał się w sztuce, choć nie zawsze był głównym atrybutem Dionizosa. Dionysopolis, miasto poświęcone Dionizosowi, chętnie przedstawiało swojego boskiego opiekuna w różnych formach na swoich monetach.
Jak sądzicie, czy Dionizos zasłużył na taką sławę?
Październik 2024
Moneta miesiąca X
Bardziej właściwe będzie powiedzieć – typ przedstawienia.
W tym miesiącu chcemy Wam pokazać przedstawienie boga rzeki Istros. Nad rzeką zbudowano piękne miasto Nikopolis, zwane Nikopolis ad Istrum, w odróżnieniu od innych miast o takiej nazwie.
Przedstawiamy Wam wiele monet z przedstawieniem boga rzeki Istros, którego wyobrażenie wybijano w bardzo długim okresie, od panowania Antonina Piusa do końca działalności menniczej miasta, a zatem do panowania Gordiana III. Tak plus minus – co najmniej 100 lat.
Ciekawe jest, że wybijano go niezmiennie w takiej samej pozie i z takimi samymi atrybutami.
Spójrzcie na te monety. Zaprezentowane rewersy pochodzą z różnych okresów, ale za każdym razem ikonografia jest taka sama! Różni się jedynie detalami.
Bóg rzeki znajduje się w pozycji półleżącej, trzyma trzcinę (taką, jakiej było pełno na brzegach rzek) lub opiera rękę na łodzi, a drugą ręką opiera się na amforze, niekiedy opisywanej jako urna. Z amfory wypływa woda. I ten wątek jest niezmienny.
Jako ciekawostkę chcemy zwrócić Waszą uwagę na samą personifikację.
W starożytnym Rzymie większość personifikacji była zawsze kobieca. Z dwoma wyjątkami – personifikacja męstwa (VIRTVS) była oczywiście męską personifikacją (byłoby śmieszne, gdyby męstwo przedstawiane było jako kobieta) oraz wszystkie personifikacje rzek! O ile to pierwsze jest jasne, to rzeki budzą zaciekawienie, dlaczego one zawsze są przedstawiane jako mężczyzna.
Istros nie było wyjątkiem. Pokazane jest jako mężczyzna, z brodą, a zatem w sile wieku, jest nagi do pasa i zawsze pokazany jako dobrze zbudowany, umięśniony. Ostatecznie przecież pilnował państwo rzymskie od północy i strzegł przed dzikimi Barbarzyńcami zamieszkującymi… między innymi także nasze ziemie.
Jako Istros określano dolny odcinek Dunaju. Wiedzieliście o tym? Bo mamy też monety z przedstawieniem samego Dunaju, gdzie w odcinku mamy legendę DANVVIVS – czyli Dunaj.
Bardzo lubię patrzeć na to przedstawienie, a szczególne moje zainteresowanie budzi właśnie ta amfora – baaaaaardzo rzadki atrybut personifikacji rzek w starożytności.
Popatrzcie sami!
Wrzesień 2024
Moneta miesiąca XIX
Mamy dziś dla Was monetę z bardzo ciekawym przedstawieniem (jak zresztą wszystkie nasze propozycje dla Was!) Tym razem opowiemy Wam o tym typie monety nietypowo .
Zaczniemy od profesjonalnego opisu: Emitent: Gordian III
Nominał: AE26
Mennica: Hadrianopolis, Tracja.
Av.: AVT K M ANT GORDIANOC AVG, popiersie w wieńcu laurowym, w draperii i kirysie w prawo.
Rv.: HADRIANOPOLEITWN, Nemesis stoi po lewej, trzyma miecz i uzdę, z lewej strony – koło (przyp. RC – fortuny).
Dlaczego wybraliśmy dla Was tę akurat monetę?
Na pewno każdy słyszał o Nemezis, najczęściej w złym znaczeniu. Niekiedy słyszymy, gdy ktoś, kogo spotkało coś złego, mówi: „to jest moja Nemezis”.
Kim ona była?
Przedstawiano ją na monetach prowincjonalnych (czyli takich, które my analizujemy). Jak już wiecie, nie ma na monetach przedstawień bez znaczenia, bez powodu, przypadkowych, na zasadzie „bo nie mieliśmy lepszego pomysłu”.
Nemezis była (jak się okazuje!) pozytywną boginią. Wymierzała sprawiedliwość za nierozwiązane i nieukarane zbrodnie, rozdzielając radość lub ból w zależności od tego, co słuszne, prześladując przede wszystkim niegodziwych i niewdzięcznych. Jak widzicie, nie ma w tym niczego złego. Prawda?
Rzymianie nie mieli swojego rzymskiego odpowiednika Nemezis. Ale czcili ją bardzo chętnie, bali się jej do tego stopnia, że zbudowali dla niej piękny, unikalny ołtarz w Rzymie! I to gdzie! Niedaleko świątyni samego szefa wszystkich bogów! Jowisza! Rzymianie kładli na tym ołtarzu swoje miecze przed wyjazdem na wojnę. W świecie religijnych Rzymian Nemezis była bardzo „żywą” boginią!
Jej atrybutami była waga (symbol równoważenia zbrodni i kary), koło (zgodnie z powiedzeniem – fortuna kołem się toczy), ale też miecz i uzdę – powoziła rydwanem zaprzęgniętym w gryfy.
Negatywne znaczenie Nemezis w naszych czasach jest (tak myślę) wynikiem ewolucji pojęcia Nemezis. Nemezis miała dążyć do równowagi, do harmonii, do idealnych proporcji. Zaczęto to rozumieć tak, że gdy komuś się wiedzie, to Nemezis dla równowagi sprowadza na niego zło. Gdy komuś się wiedzie, zwykle się tego nie analizuje. Ale analizuje się sytuację, gdy się przydarza coś złego. Wtedy właśnie przychodziła na myśl właśnie ta nieszczęsna Nemezis. I stała się ona powoli synonimem złego losu.
Pamiętajcie jednak! – Nemezis równoważy wszystko! Nawet po złym doświadczeniu, zawsze przyjdzie dobre!
Sierpień 2024
Zapytaliśmy laików, którzy nie interesują się numizmatyką, co widzą na tej monecie. Odpowiedzi były bardzo kreatywne, ale najczęściej słyszeliśmy: „Jakiś domek,
z którego ktoś wychodzi”.
No cóż, poniekąd to prawda! Ten "domek" to świątynia, a ten "ktoś" to bóstwo. W niektórych przypadkach trudno jest ustalić, który z grecko-rzymskich bogów został uczczony przez budowę tej świątyni w Deultum (moneta pochodzi z mennicy w Deultum). Może to być świątynia Apollona, Hygei, Serapisa lub Homonoi.
Ciekawy jest awers monety. W tym miesiącu chcemy przekazać Wam kilka informacji na jego temat.
Na awersie widzimy portrety dwóch osób, co jest rzadkim zjawiskiem w mennictwie rzymskim! Twarze są skierowane ku sobie, co może sugerować, że żyli oni
w idealnej zgodzie. Po lewej stronie widzimy znanego cesarza o pseudonimie Karakalla, o którym już pisaliśmy, i to raczej niepochlebnie!
Po prawej stronie znajduje się jego matka, Julia Domna. Julia była niezwykle dzielną kobietą! Była wybitnie inteligentna jak na swoje czasy, bardzo oczytana, wykształcona i zainteresowana światem, polityką, wszystkim! Doradzała swojemu mężowi, Septymiuszowi Sewerowi, trafnie i odważnie. Nazwana została "Matką obozów" – "Mater Castrorum".
Julia doradzała także swojemu starszemu synowi, mimo że mocno przeżyła śmierć swojego młodszego syna, Gety. Przypomnijmy, że Geta został zasztyletowany
w ramionach matki przez swojego brata Karakallę.
Mimo wszystko Karakalla doceniał matkę, jej wiedzę i doświadczenie, co widać na tej monecie. Przedstawienie portretu matki razem ze swoim, było wyrazem ogromnego uznania, zważywszy na charakter cesarza. Nie zwykł dzielić się czymkolwiek, ale matkę wywyższył. Julia doskonale radziła sobie z zarządzaniem Imperium Rzymskim, gdy syn-cesarz wojował na Wschodzie.
W 217 roku los gwałtownie się odmienił! Karakalla został zamordowany! Julia Domna zamierzała objąć tron, co było niezwykle śmiałym planem zważywszy na prawa kobiet w starożytnym Rzymie. Jednak zabójca Karakalli, Makryn, pokrzyżował jej plany, samemu obejmując tron. Julia Domna, zniechęcona, postanowiła nie walczyć
i zagłodziła się na śmierć. Niemniej, jak widać na monecie, pamięć o cesarzowej zachowała się długo, zarówno w samym Imperium Romanum, gdzie została ubóstwiona, jak i w naszych czasach.
UWAGA: Zdjęcie monety udostępnione dzięki Gabinet Numizmatyczny D. Marciniak, Archiwum nr 558121. Wszelkie PRAWA AUTORSKIE RYGORYSTYCZNIE ZASTRZEŻONE!
Lipiec 2024
Na awersie zaprezentowano portret cesarza Gety.
Na rewersie przedstawiono dwie ryby, mianowicie tuńczyki, a w środku jest delfin. Wydawałoby się, że to takie mało inspirujące przedstawienie. Mennica, w której wybito tę monetę, mieściła się w Byzantium w prowincji rzymskiej Tracja.
Kilka słów o Byzantium: po śmierci Kommodusa, ostatniego z dynastii Antoninów, rozgorzała istna GRA O TRON. Okres ten znany jest w historii jako „rok pięciu cesarzy”. Niestety, Byzantium opowiedziało się po stronie przegranego Pesceniusza Nigera. Zwycięzca tej walki o tron, Septymiusz Sewer, prawie zrównał miasto
z ziemią jako karę za wspieranie Pescenniusza. Miasto cierpiało głód i nędzę, ale na prośbę Karakalli Septymiusz złagodził represje wobec mieszkańców miasta. Odbudowano po części miasto i nadano mu nową nazwę, Antoninia na część Karakalli. Po śmierci tegoż cesarza, miasto wróciło do swojej starej nazwy.
O Karakalli już pisaliśmy. Miał on, zgodnie z wolą ojca, współrządzić ze swoim bratem, Getą. Jednak ani nawet myślał dzielić się władzą! Ciosem w szyję uśmiercił małego Getę, trzymanego na rękach matki, pod pretekstem „spisku na jego życie”. Następnie skutecznie wyeliminował innych swoich rywali, uchwalił damnatio memoriae Gety. Zabronił, pod groźbą najgorszych tortur, wymawiania imienia brata w jego obecności. Co więcej, przekazy mówią, że „wyeliminował” około 20 tysięcy popleczników Gety.
Jak widzicie, starania Karakalli zakończyły się fiaskiem! Pamięć o jego bracie, Gecie, przetrwała do dziś. Mamy sporo monet z jego portretem i z jego imionami.
Jednym z takich przykładów jest moneta, zaprezentowana przez nas w lipcu 2024. Niby nic wielkiego – delfin i dwa tuńczyki. Ale świetnie pokazuje, co było ważne dla miasta, co było przyczyną jego bogactwa, z czego żyli ludzie i co cenili w swoim życiu. Wiadomo! Miasto portowe, otoczone z trzech stron wodami! Powiało wakacjami! Prawda?
UWAGA: Zdjęcie monety udostępnione dzięki Gabinetowi Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie. Wszelkie PRAWA AUTORSKIE RYGORYSTYCZNIE ZASTRZEŻONE!
Czerwiec 2024
Na awersie znajdziemy portret cesarza Gety.
Zaś na rewersie przedstawiono Homonoję. Stoi ona przed płonącym ołtarzem, trzymając róg obfitości i paterę, z której składa ofiarę w ogniu. Fascynujące?
Tak średnio – powiecie. Ale... zaraz, zaraz – wiecie, czym jest ta Homonoja?
Najpierw inne pytanie: wiecie, kim była rzymska KONKORDIA? Większa szansa, że o niej słyszeliście. Była boginią (personifikacją) ZGODY. Jest ona rzymską wersją greckiej HOMONOI, znanej także jako Omonia. Uosabiała jedność i harmonijną współpracę między obywatelami polis. W Olimpii znajdował się ołtarz poświęcony Omonoi, a Argonauci ufundowali jej ołtarz na wyspie Thyniada.
Argonauci, pod wodzą Jazona, wyruszyli na wyprawę po złote runo. Thyniada była miejscem, przez które musieli przepłynąć. Wyspa, na której żyły Syreny, mityczne stworzenia wabiące żeglarzy na śmierć. Argonauci zdołali przepłynąć obok wyspy dzięki pomocy Orfeusza, a Thyniada stała się symbolem niebezpieczeństwa i pokus. Trzeba przyznać, że jest ona też przykładem triumfu mądrości i talentu nad siłami przyciągającymi ku zagładzie.
Nic dziwnego, że zbudowali ołtarz Homonoi, uosobienia zgody i zwycięstwa rozsądku, właśnie na tej wyspie.
Jak się okazuje, na monetach prowincjonalnych także występuje Homonoja. Prezentujemy dla Was monetę mennicy z miasta Tomis nad Morzem Czarnym.
Moneta pochodzi z lat 209-212.
O cesarzu Gecie opowiemy Wam więcej w lipcu! Był to... jakby to dyplomatycznie rzec... ciekawy cesarz!
UWAGA: Zdjęcie monety udostępnione dzięki Gabinet Numizmatyczny D. Marciniak, aukcja 14; 11-06-2021, nr 8517. Wszelkie PRAWA AUTORSKIE RYGORYSTYCZNIE ZASTRZEŻONE!
Maj 2024
Moneta pochodzi z wykopalisk w Novae, w obozie Legionu I Italica.
Wybita została za rządów cesarza Kommodusa, w prowincji rzymskiej Myzia (nie mylić z naszą Mezją), w mennicy w Pergamonie, w latach 177-192.
Ale nie o tym chcemy dziś powiedzieć.
Co widzimy na awersie zaprezentowanej monety?
Popiersie Kommodusa skierowane w prawo, w draperii i wieńcu laurowym. Wokół jest legenda w języku greckim. Miasta rzymskie na prowincjach zwykle miały „greckie” podłoże. Mimo że były to miasta rzymskie, grecka kultura była bardzo mocno zakorzeniona. Dlatego była tam np. agora, a nie forum. Dlatego były stoy, a nie bazyliki. Dlatego stosowano wszędzie grekę, nie łacinę. Na monetach także.
Co widzimy na rewersie zaprezentowanej monety?
Stojącą Higieję z wężem oraz Asklepiosa z jego słynnym atrybutem, laską owiniętą wężem.
Lit: SNG Cop. 492-493
Co ciekawego chcemy Wam dziś przekazać?
Asklepiosa zapewne wszyscy znają. Był to grecki bóg sztuki lekarskiej, potocznie mówiąc: bóg zdrowia. Ale o Higiei słyszało zapewne mniej osób. A warto ją znać.
Otóż wg mitologii, Asklepios miał kilkoro dzieci, a każde z nich miało swoją rolę. Dla nas najważniejsze są jego dwie córki, Higieia i Panakeja. Od ich imion wzięły się słowa higiena (od Higiei) oraz panaceum (od Panakei). Jak widzicie, wszystko zostaje „w rodzinie”.
Higieia – jak się okazuje – występuje często w naszym współczesnym życiu, chociaż zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy. I nie chodzi tutaj o oczywistą higienę.
Na pewno każdy kojarzy logo farmaceutów lub firm farmaceutycznych, przedstawiające kielich opleciony wężem. Jest to właśnie kielich Higiei, z którego karmiła ona węża. Laska Asklepiosa jest symbolem lekarzy, ale kielich Higiei jest symbolem farmaceutów. To dwie różne rzeczy. Warto wiedzieć
Moneta z wykopalisk w Novae, fot. Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW. Prawa autorskie zastrzeżone.
Kwiecień 2024
W tym przypadku możemy śmiało powiedzieć: nieźle zachowana moneta „brązowa” . Moneta pochodzi z wykopalisk w Novae
w obozie Legionu I Italica.
Zobaczmy, co można z tego wyciągnąć!
Wybita została za rządów cesarza Heliogabala, w prowincji rzymskiej Mezja Dolna, w mennicy w Nikopolis ad Istrum, w latach 218-222.
Może ktoś zapyta, co to za miasto, ten Nikopolis ad Istrum? Faktycznie, nie ma dzisiejszego odpowiednika. Miasto znajduje się na terenie obecnej Bułgarii.
Zostało założone po tym, jak cesarz Trajan przebudował naddunajską granicę Cesarstwa Rzymskiego i poszerzył swoje terytoria o nową prowincję Dację (słynne wojny dackie przedstawione m.in. na kolumnie Trajana w Rzymie). Pobliskie prowincje Mezja Dolna i Tracja zaczęły odgrywać w tym momencie ogromną rolę. Dlatego Trajan poddał teren na nowo planowaniu i utworzył miasta oraz sieć dróg. Wtedy to właśnie nad rzeką Istrus powstało Nikopolis, w którym było wszystko, co w rzymskim mieście być powinno: agora, teatr, sklepy, sieć ulic, termoperipatos. Musiała być w nim także mennica. Działała ona wprawdzie krótko, ale podczas swojego żywota wypuściła do obiegu prawdziwą masę pięknych monet. Znajdujemy je w dużej liczbie m.in. w obozie legionowym w Novae.
Ale nie o tym chcemy dziś powiedzieć.
Co widzimy na awersie zaprezentowanej monety? Popiersie Heliogabala w wieńcu laurowym, zbroi i płaszczu skierowane w prawo. Wokół jest legenda. Musicie uwierzyć na słowo, że tam jest następująca legenda: [AVT K M AYΡH ANTΩNEINOC]. Dlaczego są nawiasy kwadratowe, wyjaśniliśmy w lutym.
Co widzimy na rewersie zaprezentowanej monety? Boga wojny Aresa, stojącego nago, opiera się o tarczę i trzyma włócznię. Zdziwicie się, że nie Marsa, tylko greckiego Aresa? O tym opowiemy w następnym „wejściu”. Tu legendę trochę widać. Brzmiała ona zapewne tak: VP NOBI...NIKOΠOΛEITΩN Π ΡOC IC-T-ΡON.
Lit: Moushmov 1377
Moneta z wykopalisk w Novae, fot. Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW. Prawa autorskie zastrzeżone.
Marzec 2024
W tym przypadku możemy śmiało powiedzieć: źle zachowana moneta „brązowa” . Moneta pochodzi z wykopalisk w Novae, w obozie Legionu I Italica.
Źle, ale nie beznadziejnie! Zobaczmy, co można z tego wyciągnąć!
Wybita została za rządów cesarza Karakalli, w prowincji rzymskiej Mezja Dolna, w mennicy w Nikopolis ad Istrum, w latach 198-201.
Kim był Karakalla? W skrócie: rządny władzy ponad wszystko, wybitny intrygant, rzeźnik i zabójca, jak również manipulator. W drodze do władzy nie miał oporów przed zabiciem każdego, kto stanął mu na drodze i kto stał tylko niedaleko tej „drogi”. Najpierw teścia, potem ojca i brata. Zresztą zabijanie innych było jego ulubionym zajęciem, aż wreszcie... sam został zabity. Czy w związku z tym przyszedł dla Cesarstwa spokojniejszy czas? No nie! Aż tak dobrze nie było! Niech świadczy o tym fakt, że został zabity przez następnego pretendenta do władzy w państwie rzymskim.
Ale nie o tym chcemy dziś powiedzieć.
Co widzimy na awersie? Popiersie młodego Karakalli w wieńcu laurowym, zbroi i płaszczu skierowane w prawo. Wokół jest legenda. Musicie uwierzyć na słowo, że tam jest następująca legenda: [AY K M AYΡ] AN[TΩNINOC]
Co widzimy na rewersie? Herkulesa ze wzniesioną maczugą, który walczy z hydrą. Tu legendy w ogóle nie widać. Niemniej jesteśmy pewni, że ta legenda tutaj była. Brzmiała ona zapewne tak: [YΠ Λ OOV TEΠTVΛΛOV NIKOΠOΛIT ΠPOC IC]
Literatura: AMNG I 1524, Warbanow 3111
Chcielibyście, by taka moneta gościła w naszych portfelach? Taka moneta miała wartość tzw. 5 assaria, ważyła 13-14 gramów i miała średnicę około 28 mm.
Była trochę większa od naszej największej polskiej monety, ale wcale nie była największą monetą prowincjonalną!
Moneta z wykopalisk w Novae, fot. Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW. Prawa autorskie zastrzeżone.
Luty 2024
Jest to całkiem nieźle zachowana moneta „brązowa”, znaleziona w Novae, w obozie Legionu I Italica.
Wybita została za rządów cesarza Septymiusza Sewera, w prowincji rzymskiej Mezja Dolna, w mennicy w Marcjanopolis, w latach 207-210 n.e.
Jako ciekawostkę warto wiedzieć, że Septymiusz, młody wówczas urzędnik, uciekł z Rzymu w 166 roku w czasie tzw. plagi antonińskiej. Była to epidemia ospy lub odry (nie wiadomo dokładnie), która w latach sześćdziesiątych II wieku miała zabić nawet 5 milionów ludzi. Zaraza spowodowała ogromny regres demograficzny. Zapewne Septymiusz uciekając z Rzymu ocalił swoje życie oraz szanse, by po śmierci Kommodusa dać początek nowej dynastii.
Ale nie o tym chcemy dziś powiedzieć.
Co widzimy na awersie? Popiersie Septymiusza Sewera w wieńcu laurowym, zbroi i płaszczu, skierowane w prawo. Wokół jest legenda. Musicie uwierzyć na słowo, że tam jest następująca legenda: AV [Λ CЄΠTI CЄV]HPOC. To, co jest ujęte w nawias kwadratowy, oznacza, że tam te litery muszą być, ale są niewidoczne. Tak zapisuje się to w numizmatyce profesjonalnej.
Co widzimy na rewersie? Bogini Tyche w kalathosie stoi w lewo, trzyma róg obfitości i ster. I tu też jest legenda, ale na rewersie jest dobrze czytelna. Brzmi ona tak:
[YΠ ΦAVC]TINIANO-Y MAΡK[IANOΠOΛIT].
Literatura: AMNG I 571-2.
Moneta z wykopalisk w Novae, fot. Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW. Prawa autorskie zastrzeżone.
Styczeń 2024
Jest to bardzo dobrze zachowana moneta „brązowa”, znaleziona w Novae, w obozie Legionu I Italica. Wybita została za rządów cesarza Karakalii. Moneta wybita została w prowincji rzymskiej Mezja Dolna, w mennicy Marcjanopolis w latach 211-217.
Nie do końca wiadomo, jak to było z tymi przedstawieniami, kto je zatwierdzał, kto je wymyślał, kto je „zamawiał” i kto je robił. Okazuje się, że problem jest bardziej złożony. Ale nie o tym chcemy dziś powiedzieć.
Co widzimy na awersie? Dwa popiersia zwrócone do siebie – po lewej Karakalli w wieńcu laurowym, zbroi i płaszczu, po prawej Julii Domny w draperii. Wokół jest legenda. Musicie uwierzyć na słowo, że tam jest następująca legenda: ANTΩNINOC AVΓOVCTOC IOVΛIA ΔOMNA
Co widzimy na rewersie? Fronton świątyni 4-kolumnowej z posągiem Serapisa trzymającym berło i wyciągającym rękę przed siebie, obok posągu po lewej Є,
w tympanonie kropka. I tu też jest legenda, ale na rewersie jest dobrze czytelna. Brzmi ona tak: YΠ KYNTIΛIANOY MAΡKIANOΠOΛIT-ΩN
Lit: AMNG I 688-689 cf., Warbanow 1050
Taka moneta ważyła 13-14 gram i miała średnicę około 28 mm. Największa nasza polska moneta (5 zł) ma średnicę 24 mm i waży 6,54 gram.
Moneta z wykopalisk w Novae, fot. Ośrodek Badań nad Antykiem Europy Południowo-Wschodniej UW. Prawa autorskie zastrzeżone.